Nocna Liga Halowa - strona nieoficjalna

Strona klubowa

Logowanie

Najnowsza galeria

Zakończenie VI edycji NLH
Ładowanie...

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 2 gości

dzisiaj: 233, wczoraj: 85
ogółem: 1 861 811

statystyki szczegółowe

Mini-Chat

Musisz się zalogować, aby korzystać z mini-chatu.

Ankiety

Czy chciałbyś by mecze w NLH sędziowało dwóch sędziów, nawet gdyby wpisowe było przez to wyższe?

Aktualności

Opisy meczów 8 kolejki 1.ligi!

  • autor: .roberto., 2013-02-12 11:05

DUET na ostatniej prostej ku mistrzostwie.

SAMI SWOI 6:5 CUBANA RISTORANTE

Dwutygodniowa przerwa związana z feriami minęła błyskawicznie. I bardzo dobrze, bo z niecierpliwością oczekiwaliśmy powrotu zawodników na parkiet Nocnej Ligi, szczególnie że przed nami kluczowa faza tych rozgrywek. Na 'dobry wieczór' przywitały nas zespoły Samych Swoich i Cubany. Po 'Swojakach' widać było chyba najlepiej, że ferie dopiero co za nami, albowiem niektórzy z zawodników dwukrotnego mistrza NLH prawdopodobnie jeszcze z nich nie wrócili, przez co liczba osób chętnych do gry wynosiła pięć, a więc bez zmian. Cubana odwrotnie – jak zwykle zwarta, gotowa i dysponująca aż czterema zawodnikami, którzy w każdej chwili mogli dać odpocząć tym z podstawowej 'piątki'. W związku z zaistniałymi okolicznościami, nie mieliśmy prawa spodziewać się, iż od pierwszych minut będzie to widowisko o bardzo dużej intensywności – 'Swojacy' forsować tempa po prostu nie mogli, bo sił wystarczyłoby im wtedy na kilkanaście, a nie kilkadziesiąt minut. I tak to wyglądało – inauguracyjne fragmenty spotkania przebiegały monotonnie i na ciekawiej skonstruowaną akcję czekaliśmy aż do 7 minuty – szybka wymiana podań pomiędzy zawodnikami SS i Pawłowi Stańczukowi brakuje centymetrów, by zamknąć akcję wślizgiem. W odpowiedzi Marcin Kur obija słupek bramki 'Swojaków', a po chwili decyduje się na kolejny strzał, który Adam Stańczuk broni, ale znajdujący się tuż przy bramce Mariusz Rostkowski przytomnie dobija futbolówkę i to 'Kubańczycy' mogą cieszyć się z pierwszego prowadzenia. A w 9 minucie podwajają przewagę. Ponownie w roli głównej Marcin Kur, który mądrze ścina z piłką do środka i strzałem prawą nogą w lewy róg bramkarza, zmusza do drugiej kapitulacji Adama Stańczuka. 2:0! Czyżby Sami Swoi już dziś mieli sprezentować mistrzostwo DUETowi? Wiele na to wskazywało, bo w 11 minucie powinno być 3:0, gdy szansą dysponował Mariusz Żebrowski, jednak Adam Stańczuk skutecznie zabarykadował drogę napastnikowi Ristorante i błyskawicznie zainicjował kontrę swojej drużyny. Paweł Stańczuk w swoim stylu przedarł się po lewej stronie boiska i wbił pikę w pole karne, a tam z dostawieniem nogi tylko czekał Marcin Jackiewicz i połowa strat została nadrobiona. 'Swojacy' od tego momentu zaczęli grać lepiej i nie minęło 120 sekund, a w protokole meczowym wynik przybrał postać 2:2. Tym razem Piotrek Stańczuk skutecznie zaliczył kilkanaście wspólnych metrów z futbolówką i znalazł niepilnowanego Pawła Stańczuka i najlepszy strzelec SS nie zmarnował szansy na podreperowanie dorobku bramkowego. Cubana ewidentnie zgubiła swój rytm i do końca pierwszej odsłony nie tylko go nie znalazła, ale dała sobie strzelić kolejnego gola. Paweł Stańczuk okiwał Marcina Kura i mimo że był faulowany, zdołał dograć futbolówkę do Dawida Gajewskiego. Ten z kolei wypatrzył, czekającego już na podanie przed bramką Marcina Jackiewicza i 'Swojacy' mogli zejść na kilkuminutowy oddech w lepszych humorach. Czy komuś scenariusz padania bramek w tym spotkaniu coś przypomina? W meczu 6 kolejki między Cubaną a Szóstką, miejscowi również błyskawicznie objęli dwubramkowe prowadzenie, ale także pogubili się po stracie pierwszego gola i pierwszą połowę przegrali 2:3, a cały mecz 3:4. To nie zwiastowało sukcesu w poniedziałkowy wieczór. Szczególnie, że już w 24 minucie hat-tricka skompletował Marcin Jackiewicz, wykorzystując złe rozegranie akcji przez Ristorante i Piotrek Stańczuk idealnie to wykorzystał, zapisując na swoje konto drugą asystę. Podopieczni Krzyśka Kubana byli rozbici, a gdy w 25 minucie Piotrek Stańczuk wyszedł sam na sam z Fredem Słowikiem, wydawało się, że jest po meczu. Wspaniała interwencja bramkarza Kubany utrzymała jednak miejscowych w grze, a kilka chwil później Henryk Frączek skutecznie dobił strzał Mariusza Rostkowskiego i było już tylko 4:3! Ale tylko przez dwie minuty. Nie pierwsza już w tym meczu akcja braci Stańczuk – tym razem Paweł świetnie zagrywa do Piotrka, ten markuje strzał, a Fred Słowik spodziewając się uderzenia, niemal od razu przykleja się do podłogi, co powoduje, że pomocnik SS nawet nie musiał owego uderzenia wykonywać. 5:3. Ale 'Kubańczycy' nie zamierzają się poddawać. Sprawy w swoje nogi bierze inna piłkarska rodzina. Po golu Henryka Frączka, 'pałeczkę' przejmuje jego syn, Dawid. Mocne uderzenie, które odbija się jeszcze od słupka i mamy 5:4. Znów na krótko – Dawid Gajewski przejmuje futbolówkę i podaje ją do Piotrka Stańczuka, a ten 'nawija' obrońcę i silnym strzałem po raz szósty zmusza bramkarza Ristorante do wyciągania 'selecta' z siatki. Wynik 6:4 nie utrzymuje się nawet pełnej minuty – w roli frontmana ponownie Dawid Frączek – skuteczna dobitka uderzenia Marcina Kura i wciąż tylko jeden gol przewagi Samych Swoich. W 38 minucie gracze z Kobyłki maja zaś kolejną okazję, by uciec na dwa trafienia, jednak Marcin Jackiewicz niepotrzebnie decyduje się na strzał, mając lepiej ustawionego Pawła Stańczuka i piłka frunie nad 'świątynią' Cubany. Ta niewykorzystana szansa mogła mieć poważne reperkusje, albowiem na minutę przed końcem spotkania ekipie miejscowych udało się stworzyć idealne warunki Mariuszowi Rostkowskiemu, który miał przed sobą tylko bramkę. Strzał z dość ostrego kąta nadaje piłce lot niemal idealny. Niemal... Piłka zamiast w siatce ląduje ostatecznie na słupku, po czym wychodzi w aut, przez co wyautowane zostają też nadzieje Cubany na urwanie faworytom punktów. I podopieczni Krzyśka Kubana mogą, czy wręcz powinni być po tym spotkaniu mocno niepocieszeni. Rywal grający bez zmian, dwubramkowe prowadzenie, piłka meczowa na remis, a w końcowym rozrachunku i tak zero punktów. Wszystko to powoduje, że miejscowym w ostatniej kolejce pozostaje walka o przysłowiową pietruszkę. Samym Swoim zaś należą się brawa - mimo uszczuplonego składu pokazali charakter i chociaż mieli dużo szczęścia, to potrafili pomóc losowi. Umocnili się tym samym na drugim miejscu i w nadziei będą oczekiwali, że za dwa tygodnie DUET przegra z Andromedą. W przeciwnym wypadku ich spotkanie z Pubem Offside, które zamknie zmagania 1.ligi w szóstej edycji, będzie decydowało tylko i aż o drugiej lokacie. Ale nawet wtedy, dobrze byłoby mieć w składzie więcej niż pięciu zawodników...

 

Przebieg spotkania:

8' Mariusz Rostkowski (0:1)

9' Marcin Kur (0:2)

11' Marcin Jackiewicz (1:2)

13' Paweł Stańczuk (2:2)

16' Marcin Jackiewicz (3:2)

24' Marcin Jackiewicz (4:2)

29' Henryk Frączek (4:3)

31' Piotr Stańczuk (5:3)

33' Dawid Frączek (5:4)

36' Piotr Stańczuk (6:4)

37' Dawid Frączek (6:5)

 

- piłkarz meczu - Piotr Stańczuk (Sami Swoi)

 

Sami Swoi:

Adam Stańczuk - Piotr Stańczuk - Marcin Jackiewicz - Dawid Gajewski - Paweł Stańczuk

rezerwowi:

- brak.

 

Cubana Ristorante:

Ferdynand Słowik - Krzysiek Kuban - Dawid Frączek - Mariusz Żebrowski - Marcin Kur

rezerwowi:

- Mariusz Kowalski

- Mariusz Rostkowski

- Paweł Wojciechowski

- Henryk Frączek

 

REMBERTICOS 1:7 DUET TEAM4FUN

Dla Remberticos mecze z dwóch ostatnich kolejek to stawianie fundamentów pod drugą ligę. Niestety podopiecznym Jarka Praska nie udało się utrzymać w elicie dłużej niż sezon i przy zerowym dorobku punktowym w siedmiu meczach, nie można tego nazwać nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Gracze z Rembertowa po prostu zasłużyli na ten los, ale nie mając nic do stracenia, chcieli pokusić się o niespodziankę w starciu z DUETem. Taką samą jak w Pucharze Ligi, gdy ograli Team4Fun 2:0, chociaż na przestrzeni 10 minut o wiele łatwiej o sensację, niż na czterokrotnie dłuższym dystansie. Poza tym podopieczni Łukasza Mroza posiadali już wiedzę, jak może się skończyć ewentualne zlekceważenie rywala, dlatego od samego początku narzucili wysokie tempo gry i non stop obstrzeliwali bramkę Pawła Rusinka. Jeszcze przed upływem 10 sekund zaczął Piotrek Markowski, który zabrał piłkę rywalom i był o krok od pokonania bramkarza Remberticos, jednak dało o sobie znać nierozgrzanie i skończyło się na rzucie rożnym. W 4 minucie Norbert Ciok wyprowadza kontrę DUETu i mimo że altruizm wygrywa z jego strzeleckim instynktem, to podanie do Grześka Bajszczaka okazuje się za mocne i akcja nie przynosi efektów. Chwilę później słupek obija Piotrek Markowski, tak samo jak w 10 minucie Norbert Ciok, który z bliskiej odległości nie zdołał zmieścić futbolówki między Pawłem Rusinkiem, a aluminium. Strzelecki impas lidera rozrywek trwał jeszcze 60 sekund i dopiero wtedy faworytom udało się go przełamać. Łukasz Groszek podał do Norberta Cioka, ten idealnie zgrał 'selecta' do wbiegającego Pawła Czerskiego i pomocnikowi DUETu pozostawało skutecznie wybrać róg, co też uczynił i pierwsza bramka stała się faktem. A kolejne miały być tylko formalnością i potwierdzeniem dominacji. Tymczasem Remberticos wcale się nie położyli i na kilka minut przejęli inicjatywę. W 12 minucie Łukasz Migała strzelił obok słupka, a moment później jeszcze dogodniejszą szansę zmarnował Paweł Leszczyński. Akcję rozpoczął Jarek Prasek, podał do niepilnowanego na prawym skrzydle Kamila Jedlińskiego, ten z kolei zainstalował do gry wspomnianego Pawła Leszczyńskiego i tylko ofiarna interwencja Łukasza Mroza spowodowała, że Remberticos nie wyrównało. Bramkarz T4F egzekucję odwlekł jednak tylko w czasie, bo już w następnej akcji gracze lidera niepotrzebnie kwestionowali nieczyste - według nich - zagranie jednego z przeciwników i nie upilnowali Łukasza Migały, który mierzonym strzałem w prawy górny róg wyrównał stan rywalizacji. Do euforii podopiecznym Jarka Praska, jak i czekającym na potknięcie DUETu zawodnikom Samych Swoich, było jednak daleko. Dwukrotny mistrz NLH szybko zresztą opanował sytuację i gdy pierwsza połowa chyliła się ku końcowi, wyprowadził dwa skuteczne ciosy podbródkowe. Najpierw sytuację sam na sam z Pawłem Rusinkiem wykorzystał Grzesiek Bajszczak, chociaż z oddaniem strzału zwlekał bardzo długo i niewiele brakowało, by szansę zaprzepaścił. A tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego, idealną asystę do Piotrka Markowskiego zanotował Paweł Czerski i DUET mógł być zadowolony z realizacji przedmeczowych założeń. Owszem, wynik powinien być wyższy, ale było jeszcze 20 minut na jego podreperowanie, co przy dysponującym tylko jedną zmianą rywalu, jawiło się jako genialna szansa dla Norberta Cioka, który walczy przecież o koronę najlepszego strzelca rozgrywek. Napastnik faworytów długo nie mógł jednak odnaleźć wspólnego języka z okrągłym i skórzanym elementem o nazwie 'select'. Tak było chociażby w 22 minucie, gdy stanął do rywalizacji 'oko w oko' z Pawłem Rusinkiem i strzelił obok słupka. Skutecznością nie grzeszyli też jego koledzy, a zabawna sytuacja miała miejsce w 27 minucie. Na bramkę uderzał Piotrek Markowski i nadając sprawie nieco humorystyczny wydźwięk, było to tak naprawdę podwójne kopnięcie – piłka trafiła w słupek, a...but pomocnika DUETu ustrzelił plecy Łukasza Migały. Beniaminkowi rozgrywek nie było jednak do śmiechu, a gdy w 29 minucie Norbert Ciok wreszcie pogodził się z piłką i sfinalizował koronkową akcję Pawła Czerskiego i Łukasza Groszka, wszystko było na dobrą sprawę rozstrzygnięte. 'Biało-niebiescy' nie widzieli już szans na jakąkolwiek zdobycz punktową i do końca spotkania starali się przede wszystkim nie doznać upokorzenia. Skończyło się ostatecznie na siedmiu straconych golach i co za tym idzie – ósmej porażce z rzędu. Niespodzianki więc nie było i Remberticos są o krok od zapisania się w annałach Nocnej Ligi jako drużyna, która zmagania pierwszej ligi zakończyła bez jakiegokolwiek punktu. Ostatnia szansa, by tak się jednak nie stało już za dwa tygodnie, ale rywalem będzie In-Plus, który stoi na skraju przepaści i za wszelką cenę nie chce podzielić losu ekipy Jarka Praska. O punkt(y) będzie bardzo ciężko. DUET nie mógł mieć oczywiście litości dla swojego oponenta i chociaż przez dużą część spotkania można było odnieść wrażenie, że nie rozwija maksymalnej prędkości, to i tak osiągnął bez większych kłopotów zamierzony cel. W pewnym momencie pod bramkę Remberticos zapuścił się nawet Łukasz Mróz, któremu koledzy koniecznie chcieli umożliwić wpisanie się na listę strzelców i choć ostatecznie się nie udało, to doskonale odzwierciedlało w jakim miejscu są oba zespoły. Team4Fun jest więc o jeden, malutki kroczek od tego, o co walczyło w sumie 10 drużyn. W starciu z Andromedą Norbertowi Ciokowi i spółce wystarczy remis, bo bilans bramkowy mają nieporównywalnie lepszy od Samych Swoich i w przypadku ewentualnego podziału punktów, 'Swojacy' musieliby ograć Pub Offside różnicą kilkunastu goli. To nie jest możliwe. Chyba można więc powoli oznajmiać to, co już praktycznie przed dwoma tygodniami stało się nieuniknione – to DUET jako ostatni i w glorii największych braw odbierze puchar za mistrzostwo 1.ligi. A jeśli będzie inaczej, to przed siódmą edycją, Nocna Liga przeprowadzi rekrutację na bardziej kompetentnego i przede wszystkim - potrafiącego zachować większą wstrzemięźliwość sprawozdawcę z meczów.

 

Przebieg spotkania:

11' Paweł Czerski (0:1)

13' Łukasz Migała (1:1)

18' Grzesiek Bajszczak (1:2)

20' Piotr Markowski (1:3)

29' Norbert Ciok (1:4)

32' Grzesiek Bajszczak (1:5)

36' Adam Andrzejewski (1:6)

37' Norbert Ciok (1:7)

 

- piłkarz meczu - Paweł Czerski (DUET Team4Fun)

 

Remberticos:

Paweł Rusinek - Łukasz Migała - Łukasz Prasek - Kamil Jedliński - Paweł Leszczyński

rezerwowi:

- Jarek Prasek

 

Duet Team4Fun:

Łukasz Mróz - Grzesiek Bajszczak - Łukasz Groszek - Piotr Markowski - Norbert Ciok

rezerwowi:

- Adam Andrzejewski

- Paweł Czerski

 

SKLEPY MEDYCZNE ZIELONKA 3:4 IN-PLUS MARKI

Dla dolnych rejonów tabeli był to mecz o kapitalnym znaczeniu. I w poczynaniu zawodników obydwu zespołów dało się to zauważyć. Ogromne napięcie, walka do ostatnich sekund, czerwone kartki, wiele bramek - niczego w tym spotkaniu nie zabrakło. I żeby niczego nie pominąć, przedstawiamy opis w formie relacji live!

Początek meczu!

2' Michał Madej już w pierwszej akcji meczu sam na sam z Hubertem Kowalskim, ale bramkarz Sklepów jest górą!

4' W odpowiedzi Miłosz Pacha, który za szybko decyduje się na strzał i trafia tylko w słupek bramki In-Plusu!

8' Po raz kolejny obite aluminium - tym razem szczęścia i centymetrów brakuje Sebastianowi Ryńskiemu!

8' kontra Sklepów, ale Miłosz Pacha daje się dogonić Bartkowi Wilczyńskiemu, który zażegnuje zagrożenie.

9' świetne przejęcie piłki przez Łukasza Budryka, jednak strzał jest już gorszej klasy - broni Hubert Kowalski.

10' znowu Łukasz Budryk i znowu słupek!

11' Adam Borowy dostaje dobrą piłkę z autu od Łukasza Kalaty, ale Paweł Skrok jest na posterunku.

12' GOOOOOOOOOOOOOOOOL! Bartek Wilczyński! Łukasz Budryk idealnie wypuszcza w bój Bartka Wilczyńskiego, a ten mierzonym uderzeniem nie daje szans bramkarzowi Sklepów. In-Plus prowadzi!

14' GOOOOOOOOOOOOOOOOL! Paweł Kryński! Paweł Skrok fauluje w polu karnym Mateusza Kowalskim i sędzia dyktuje rzut karny. Do piłki podchodzi Paweł Kryński i strzałem w środek bramki wyrównuje stan meczu. 1:1!

15' GOOOOOOOOOOOOOOOOL! Michał Madej! Napastnik ekipy z Marek kapitalnie przedryblował dwóch obrońców, następnie w ten sam sposób uporał się z bramkarzem i daje ponownie prowadzenie ferajnie Patryka Galla!

17' Dwie szanse ma Karol Kupisiński - najpierw strzał blokuje Hubert Kowalski, później obrońcy Sklepów.

19' Groźna kontra dawnego FC Hash! Piotrek Dudziński uderza w Pawła Skroka, a dobitka Adama Borowego jest bardzo niecelna.

Sędzia daje znać, że drużyny mogą udać się na odpoczynek. Będzie się działo w drugiej połowie, możemy być tego pewni!

 

Druga połowa rozpoczęta!

21' Podobnie jak pierwsza odsłona, tak i druga rozpoczyna się od 'setki' dla Michała Madeja - golkiperów 'Medycznych' nie daje się jednak pokonać.

23' Mateusz Kowalski staje 'oko w oko' z Pawłem Skrokiem! I w charakterystyczny dla siebie sposób próbuje 'przełożyć' golkipera 'Niebieskich', ale ten wie co jest grane i wygrywa pojedynek. Brawo!

27' GOOOOOOOOOOOOOOOOL! Piotr Dudziński! Najbardziej doświadczony zawodnik Sklepów otrzymuje perfekcyjne podanie od Pawła Kryńskiego i mając przed sobą jedynie bramkarza pokazuje, jak należy wykorzystywać takie okoliczności. 2:2!

30' Żółta kartka! Andrzej Kryński. Nieparlamentarne określenie w kierunku jednego z przeciwników nie uszło uwadze sędziemu i zawodnik Sklepów ma dwie minuty na przemyślenie swojego zachowania.

34' Mimo nadszarpniętych sił, gospodarzom udaje się przeprowadzić kontrę. Hubert Kowalski szybko uruchamia rękoma Pawła Kryńskiego, ten biegnie z piłką kilkanaście metrów, jednak daje o sobie znać zmęczenie i Paweł Skrok zapisuje kolejną dobrą interwencję.

34' GOOOOOOOOOOOOOOOOL! Łukasz Budryk! Dawno niewidziany na Nocnej Lidze obrońca, decyduje się na uderzenie, które zaskakuje Huberta Kowalskiego, mimo, że strzał wydawał się być tym z kategorii do obrony. Piłka grzęźnie jednak w siatce i markowianie ponownie mają gola przewagi!

36' świetna akcja Sklepów. Mimo nieubłaganie upływającego czasu, miejscowi są w stanie wymienić kilka szybkich podań, które powodują, że Miłosz Pacha ma przed sobą tylko bramkarza. Koszmar z meczu z Samymi Swoimi jednak powraca i gola nie ma. Paweł Skrok górą!

37' Michał Madej sam na sam z bramkarzem Medycznych! Od tego napastnika oczekujemy jednak trochę więcej, niż strzału obok bramki...

40' GOOOOOOOOOOOOOOOOL! Michał Madej! Wreszcie! Fatalna w skutkach strata Pawła Kryńskiego, której Hubert Kowalski nie był w stanie zrekompensować, chociaż piłka prześlizgnęła mu się jeszcze po palcach. 4:2 i In-Plus jest o krok od pierwszego od pięciu meczów zwycięstwa!

40' Żółta kartka! Mateusz Kowalski. Nie odszedł na przepisową odległość podczas stałego fragmentu gry, wykonywanego przez In-Plus i sędzia karze go 'żółtkiem'.

40' Dwie czerwone kartki! Michał Madej i Piotr Dudziński. Michał Madej osłaniał piłkę, wychodzącą na aut bramkowy. Przeciwnik nie chciał się z tym pogodzić i co chwilę próbował zatrzymać ją w polu, przy okazji zahaczając nogi rywala. Ostatecznie gracz Sklepów przewraca się, ale leżąc kopie przeciwnika, który później odpowiada popchnięciem. To się porobiło...

40' GOOOOOOOOOOOOOOOOL! Andrzej Kryński! Mimo, że Sklepy grają zaledwie w dwóch w polu, udaje im się przedostać pod pole karne In-Plusu i na 5 sekund przed końcem zmniejszają straty do jednego gola. Na więcej nie pozwala im końcowy gwizdek sędziego...

Koniec meczu!

In-Plus zwycięski! Markowianie dzięki trzem 'oczkom' wreszcie zrównują się punktami ze Sklepami Med. i Andromedą i jeśli w ostatniej kolejce odniosą triumf nad Remberticos, prawdopodobnie zachowają pierwszoligowy statut. Będzie jednak o tyle trudniej, że za czerwoną kartkę pauzować musi Michał Madej, a ile ten zawodnik wnosi do gry, wie chyba każdy sympatyk NLH. Sklepy mają trudniejszą sytuację, bo ich rywal w ostatniej kolejce jest z wyższej półki. Szóstka walczy już tylko o 'pietruszkę', ale nie odpuści na pewno. Możliwych scenariuszy jest sporo, zwłaszcza że we wszystko może się wmieszać Andromeda. Walka o pozostanie w 1.lidze trwa!

 

Przebieg spotkania:

12' Bartek Wilczyński (0:1)

14' Paweł Kryński (1:1)

15' Michał Madej (1:2)

27' Piotr Dudziński (2:2)

30' Andrzej Kryński

34' Łukasz Budryk (2:3)

40' Michał Madej (2:4)

40' Mateusz Kowalski

40' Michał Madej

40' Piotr Dudziński

40' Andrzej Kryński (3:4)

 

- piłkarz meczu - Łukasz Budryk (In-Plus)

 

Sklepy Medyczne Zielonka:

Hubert Kowalski - Andrzej Kryński - Paweł Kryński - Łukasz Kalata - Mateusz Kowalski

rezerwowi:

- Piotr Dudziński

- Miłosz Pacha

- Adam Borowy

 

In-Plus Marki:

Paweł Skrok - Łukasz Budryk - Bartek Wilczyński - Sebastian Ryński - Michał Madej

rezerwowi:

- Patryk Gall

- Karol Kupisiński

- Filip Bagiński

 

ANDROMEDA 2:4 PĘDZĄCE ŻÓŁWIE

W związku z poniedziałkową wygraną In-Plusu nad Sklepami Medycznymi, Andromeda do wtorkowej rywalizacji z Pędzącymi Żółwiami przystępowała z przedostatniego miejsca w tabeli. Sytuacja podopiecznych Wojtka Kuciaka była nie do pozazdroszczenia, a przecież – o czym wspominaliśmy przed tygodniem – terminarz dwóch ostatnich kolejek nie był dla nich wymarzonym. Dziś Żółwie, a za dwa tygodnie lider rozgrywek DUET. Andromeda za wszelką cenę nie chciała jednak dopuścić, by to jej nazwa wisiała na nekrologu, który będzie oznajmiał przywitanie z drugoligowym piekiełkiem. Dysponowała więc prawie najsilniejszym składem i widać było ogromną determinację w jej poczynaniach. Ale u Żółwi było podobnie. Marcin Błędowski i spółka od kilku kolejek grają tak, jak chcielibyśmy ich widzieć przez cały sezon, ale ponieważ dość szybko stracili szansę na odegranie poważniejszej roli w rozgrywkach, skupiają się na każdym kolejnym spotkaniu i chcą po prostu wygrywać. Do którego miejsca ich to doprowadzi – na razie dla zawodników nie jest to chyba najbardziej istotne – tym bardziej, że nie wszystko zależy od nich. Co innego wynik meczu z Andromedą. Początek spotkania to dość spokojna gra z obu stron i wyczekiwanie na błąd przeciwnika. Żółwie – jak zwykle niemalże – miały więcej z gry, jednak nie przekładało się to na klarowne sytuacje do zdobycia gola. Aż do 7 minuty. Pędzące bardzo szybko zdecydowały się na rozegranie rzutu wolnego, piłka trafiła do Mateusza Dudka, który natychmiast uderzył w kierunku 'świątyni' Kamila Ciechowicza, a ten, chociaż obronił strzał, to posłał piłkę wprost pod nogi Maćka Waliłko i dobitka należała do formalności. 1:0! W 11 minucie kolejna szansa dla Pędzących. Szybka wymiana podań Łukasza Kaczmarczyka z Kamilem Boratyńskim i ten drugi znajduje się z piłką tuż przed bramką przeciwnika, ale odwrócony do niej tyłem, nie daje rady piętą skierować jej do celu. Na ripostę ze strony Andromedy czekaliśmy do 13 minuty. Krzysiek Włodyga był ostatnim ogniwem zespołowej akcji drużyny i ładnym zwodem minął nawet bramkarza, ale w kolejnej fazie akcji piłka zbyt daleko mu odskoczyła i ostatecznie obrońcy Żółwi odwołali alarm w swoich szeregach. Na krótko. Kilka chwil później przydarzyła im się kolejna niefrasobliwość, gdy zupełnie nie upilnowali Maksa Frantisova i gdyby zawodnikowi Andromedy udało się skuteczniej dołożyć nogę do podania Karola Szulima, byłby remis. A tak po chwili zrobiło się 2:0. 'Błękitni' źle przeprowadzili atak pozycyjny i w wyniku prostej straty pozwolili Żółwiom zawiązać błyskawiczną kontrę, którą z zimną krwią wykorzystał Kamil Boratyński. Ten sam zawodnik był też o krok od zamknięcia pierwszej połowy w stosunku 3:0. W kolejnej akcji minął bowiem bramkarza, ale ten zrewanżował się faulem i ujrzał żółty kartonik. 'Skorupiaki' nie były jednak w stanie wykorzystać liczebnej przewagi i do przerwy rezultat nie uległ już zmianie. W szeregach Andromedy dało się słyszeć komentarze, nawołujące do bardziej otwartej gry, zwłaszcza, że nie było czego bronić. I faktycznie pierwsze minuty drugiej części to lepsza gra ekipy z Kobyłki, jednak nie przekładała się ona na zdobycze bramkowe. A Żółwie spokojnie obserwowały przebieg wydarzeń z własnej połowy i gdy tylko nadarzała się okazja, groźnie kontrowały. I w 25 minucie Radek Benbenkowski skorzystał na złym rozegraniu futbolówki przez Krzyśka Włodygę i wystawił piłkę Łukaszowi Kaczmarczykowi, a ten zapisał na swoje konto pierwsze trafienie w meczu. Rezultat 3:0 mógł całkowicie pozbawić chęci do gry Andromedę, ale zamiast tego, lekkie rozluźnienie stało się udziałem 'Skorupiaków'. W 31 minucie to Żółwie źle rozgrywają jedną ze swoich akcji i piłka wędruje do Adama Marcinkiewicza, który natychmiast uruchamia Krzyśka Włodygę, a ten strzałem w długi róg zmienia rezultat na 3:1. 'Błękitni' zwietrzyli swoją szansę i czując, że rywal jest lekko zamroczony, wyprowadzali kolejne groźne ciosy. W 33 minucie niezłymi okolicznościami dysponował Karol Szulim, jednak Piotrek Rosłon zbił 'selecta' nogami na aut. Kilka chwil później nie miał jednak tyle szczęścia i dał się zaskoczyć Krzyśkowi Włodydze, który oddał bardzo nieprzyjemny, kozłujący strzał i piłka wpadła do siatki po dłoniach bramkarza Pędzących. Już tylko 3:2! I gdy mogło się wydawać, że remis jest w zasięgu ekipy Wojtka Kuciaka, ich plany zniweczył Dennis Bergkamp. Tak, tak – to nie pomyłka. W 38 minucie właśnie w stylu holenderskiego napastnika (http://www.youtube.com/watch?v=cJaU5Q5Jv8w), Maciek Waliłko poradził sobie z Krzyśkiem Włodygą i będąc sam na sam z Kamilem Ciechowiczem, przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny w stosunku 4:2. Klasa! Ręce same składały się do oklasków, może poza tymi należącymi do zawodników Andromedy, które bezwładnie opadły wzdłuż tułowia lub skierowały się w kierunku twarzy, zakrywając je. Nie udało się wygrać, ale Żółwie były po prostu lepsze i potwierdziły wysoką formę z ostatnich kolejek. 'Błękitni' stoją już praktycznie przed plutonem egzekucyjnym, który właśnie ładuje broń i chyba tylko cud może uratować ich przed spadkiem do 2.ligi. Za dwa tygodnie muszą bezwzględnie wygrać z DUETem, albo przynajmniej zremisować i liczyć, że Sklepy Med. oraz In-Plus swoje mecze przegrają. Scenariusz, którego szanse na adaptację trzeba ocenić w granicach kilku procent. Żółwie awansowały natomiast na czwarte miejsce i właśnie tej lokaty przyjdzie im bronić w ostatniej kolejce. Nie jest to szczyt marzeń, ale przy dwóch porażkach na inaugurację sezonu, trzeba ten rezultat ocenić pozytywnie. A gdyby dołożyć do tego triumf w Pucharze Ligi, to można by mówić nawet o sukcesie. Z tym, że podobne plany ma dziewięć innych zespołów...

skrót meczu (włącz opcję 720p HD! przy lepszej prędkości Internetu nawet 1080p HD!)

(jeśli zacina Ci się obraz, włącz odtwarzanie w youtube.com)

 

Przebieg spotkania:

7' Maciek Waliłko (0:1)

18' Kamil Boratyński (0:2)

19' Kamil Ciechowicz

25' Łukasz Kaczmarczyk (0:3)

31' Krzysiek Włodyga (1:3)

35' Krzysiek Włodyga (2:3)

38' Maciek Waliłko (2:4)

 

- piłkarz meczu - Maciek Waliłko (Pędzące Żółwie)

 

Pędzące Żółwie:

Piotr Rosłon - Marcin Błędowski - Mateusz Dudek - Zbyszek Turek - Radek Benbenkowski

rezerwowi:

- Łukasz Kaczmarczyk

- Kamil Boratyński

- Maciek Waliłko

 

Andromeda:

Kamil Ciechowicz - Karol Szulim - Maciek Włodyga - Adam Marcinkiewicz - Krzysiek Włodyga

rezerwowi:

- Paweł Roguski

- Maks Frantisov

- Wojtek Kuciak

 

PUB OFFSIDE 4:0 SZÓSTKA

Gdy w poniedziałkowy wieczór DUET spokojnie ogrywał Remberticos, siedzący niedaleko boiska Paweł Bula ze smutkiem przyglądał się, jak ulatują nawet matematyczne szansę na obronę mistrzowskiego tytułu przez Pub Offside. A to wcale nie był koniec złych informacji – tabela i terminarz ułożyły się tak, że gdyby dawnym Lipinom nie udało się w ostatnich dwóch kolejkach zdobyć choćby punktu, a Szóstka zgarnęłaby w tych spotkaniach komplet 'oczek', to ekipa z Wołomina wypadłaby nawet poza podium. 'Czarno-czerwoni' nie brali jednak tego czarnego scenariusza pod uwagę, a poza tym chcieli zrewanżować się środowym oponentom za upokarzającą porażkę z poprzedniej edycji, gdy polegli 0:5 i nie mieli wtedy absolutnie nic do powiedzenia. Szóstka podchodziła do sprawy realnie i miała świadomość, że nie jest tak silna jak przed rokiem, chociażby ze względu na notoryczny brak Rafała Radomskiego i Kamila Wycecha. Ale mimo tych braków, nawet w przegranych spotkaniach, wcale nie była gorsza od przeciwników. Dość już było im jednak pięknych porażek – przyszedł czas na może brzydkie, ale w końcu ważne zwycięstwo. I już w 3 minucie do celu mógł przybliżyć zespół Michał Czuba, który wykorzystał ładną akcję swojego imiennika, Wytrykusa, ale Grzesiek Reterski nie pozwolił, by wynik tak szybko przechylił się na stronę dawnego Amimedu. W 8 minucie bramkarz Pubu wykazał się jeszcze większą determinacją, ale tym razem niestety przekroczył przepisy i faulując będącego na dobrej pozycji Kamila Melchera, otrzymał żółtą kartkę. Gra w przewadze jednego zawodnika niewiele pomogła Szóstce – Offside kradł cenne sekundy przy każdej możliwej okazji i gdyby ktoś nie wiedział, że arbiter został przed chwilą zmuszony do sięgnięcia do kieszonki, to nawet by się nie zorientował, że na placu brakuje jednego z przedstawicieli Pubu. Siły się więc wyrównały, ale mecz nadal nie przekonywał swoim tempem. Dopiero w 14 minucie grę rozruszał nieco Paweł Bula, który dostał dobre podanie od Bartka Kruka i był o krok od skierowania główką piłki do bramki, jednak umiejętność gry tą częścią ciała wcale nie należy do najłatwiejszych, o czym kapitan mistrzów poprzedniej edycji NLH, dobitnie się przekonał. Chwilę później szansę zmarnował też Jacek Klimczak – ładne zejście na prawą nogą i silny strzał, to było jednak za mało na fachowca tej klasy, co Piotrek Koza. Pub swoją ostatnią okazję miał tuż przed końcem pierwszej połowy – Kamil Tlaga zbyt długo zwlekał jednak z podaniem do Pawła Buli i Szóstka ocaliła do przerwy bezbramkowy remis. Nie było to porywające 20 minut, jakkolwiek Pub wyglądał na zespół, któremu na zwycięstwie zależy bardziej. I po wznowieniu gry, tylko utwierdził nas w tym mniemaniu. W 24 minucie Bartek Kruk dość szczęśliwie ogrywa Artura Radomskiego, ale strzał ze słabszej, prawej nogi, odbija się jedynie od zewnętrznej części słupka i wychodzi na aut bramkowy. Szóstka odpowiada 3 minuty później – przebojowa akcja Michała Wytrykusa kończy się jednak na Grześku Reterskim, który błyskawicznie uruchamia Bartka Kruka. Ten przebiega z piłką kilkanaście metrów i w porę odgrywa ją do Bartka Męczkowskiego, któremu za chwilę przyjdzie przybić z kolegą z drużyny 'piątkę', w geście podziękowania za świetną asystę. 1:0! I Pub na tym nie poprzestaje – akcja w trójkącie: Paweł Szczupak – Mariusz Rutkowski – Bartek Kruk i ten ostatni piekielnie silnym strzałem sprawdza wytrzymałość poprzeczki. Dla podopiecznych Artura Radomskiego to już ostatni sygnał ostrzegawczy i w 31 minucie 'młode wilki' z Duczek wreszcie przeprowadzają zespołową akcję, w której Michał Czuba odegrał do Konrada Kupca, a temu zabrakło szczęścia, by z dość ostrego kąta zmieścić piłkę w wślizgiem w opuszczonej bramce Pubu. Na domiar złego, w 33 minucie żółtą kartkę ogląda Krzysiek Powierża i Offside pokazuje mniej doświadczonym kolegom, jak trzeba wykorzystywać przewagę jednego gracza. Mariusz Rutkowski odnajduje Pawła Bulę, ten zgrywa do Kamila Kulmy i gol jest formalnością. 2:0! Ale na boisku, wcale nie jest spokojniej. W jednej z kolejnych akcji, sędzia chyba zbyt pochopnie karze Pawła Bulę żółtą kartką, co bardzo nie podoba się Mariuszowi Rutkowskiemu, który w sposób absolutnie niepotrzebny i przede wszystkim nieadekwatny do sytuacji, która miała miejsce przed chwilą, atakuje słownie arbitra i zostaje ukarany najpierw żółtą, a następnie czerwoną kartką. I choć można było zrozumieć zdenerwowania pomocnika Pubu, to sposób w jaki próbował on wytłumaczyć sędziemu, jak bardzo się z tą sytuacją nie zgadza, był naganny. I o ile brak tego zawodnika, w ostatnich minutach rywalizacji z Szóstką okazał się nieodczuwalny, to może mieć kluczowe konsekwencje w konfrontacji z Samymi Swoimi. Na szczęście ciężar, w tej trudnej dla drużyny sytuacji, wziął na siebie Kamil Tlaga. Najlepszy gracz minionego sezonu wygrał pojedynek o piłkę z Michałem Czubą i pokonując Piotrka Kozę odebrał grającej w przewadze Szóstce jakąkolwiek chęć do gry. O ile ją wcześniej mieli, bo nie była to drużyna, którą pamiętamy z fajnej i otwartej gry chociażby w rywalizacji ze 'Swojakami' czy Cubaną. Ostatecznie, dobici jeszcze trafieniem Jacka Klimczaka, przegrali więc 0:4 i tym samym szanse na podium odjechały pociągiem, który w rozkładzie nie przewiduje powrotu. Widocznie na tyle Szóstkę było w tym sezonie stać, chociaż kilka spotkań, minimalnie przegranych, ale w niezłym stylu, jakby przeczyło tej tezie. Może w Pucharze Ligi choć trochę się 'odkują'. A Pub może nieco poświętować – przynajmniej trzecie miejsce to pewnik, a w przypadku triumfu nad Samymi Swoimi, podopieczni Pawła Buli skończą rywalizację tuż za plecami DUETu. Bez Mariusza Rutkowskiego nie będzie to łatwe, jednak na przestrzeni ostatnich rywalizacji tych zespołów, Offside ma bilans zdecydowanie pozytywny. I będzie faworytem, bo przecież wciąż jest mistrzem, a mistrz zawsze przystępuje do meczu w tej właśnie roli – czy tego chce, czy nie. I nawet jeśli jego kadencja wygasa za niecałe dwa tygodnie.

 

Przebieg spotkania:

8' Grzesiek Reterski

27' Bartek Męczkowski (1:0)

33' Krzysiek Powierża

33' Kamil Kulma (2:0)

34' Paweł Bula

34' Mariusz Rutkowski

35' Kamil Tlaga (3:0)

39' Jacek Klimczak (4:0)

 

- piłkarz meczu - Kamil Tlaga (Pub Offside)

 

Pub Offside:

Grzesiek Reterski - Bartek Męczkowski - Paweł Szczupak - Mariusz Rutkowski - Jacek Klimczak

rezerwowi:

- Kamil Tlaga

- Kamil Kulma

- Paweł Bula

- Bartek Kruk

 

Szóstka:

Piotr Koza - Artur Radomski - Michał Czuba - Konrad Kupiec - Michał Wytrykus

rezerwowi:

- Kamil Melcher

- Adrian Uściński

- Krzysiek Powierża


  • Komentarzy [0]
  • czytano: [1376]
 

Dodaj swój komentarz

Autor: Treść:pozostało znaków:

PARTNERZY

 

Reklama

Zegar

Najbliższe spotkanie

W najbliższym czasie zespół nie rozgrywa żadnego spotkania.

Najlepsi gracze sezonu!

I Liga

KRÓL STRZELCÓW:

NORBERT CIOK (DUET)

 

NAJLEPSZY ZAWODNIK:

PIOTR MARKOWSKI (DUET)

 

NAJLEPSZY BRAMKARZ:

ADAM STAŃCZUK (SAMI SWOI)

 

II Liga

KRÓL STRZELCÓW:

PAWEŁ GOŁASZEWSKI (TIGERS)

 

NAJLEPSZY ZAWODNIK:

HUBERT ZACH (MIR-BUD)

 

NAJLEPSZY BRAMKARZ:

KUBA SZCZĘŚNIAK (AL-MAR)

Najlepsi typerzy

Zaloguj się, aby typować.
Lp. Osoba Pkt.
1. Dabek12349 78
2. KeToN38 69
3. tortil 67
4. rogal89 66
5. krzy7iek 62
6. Helmut2 60
7. Ola_09 60
8. majcin23 59
9. ordi92 52
10. barkley123 48

Buttony

Kontakty